Tak , wiem zarzekałam się , że maszyny nie odpalę i już :)
I kiedy już moja złość odbiła się od dna znalazła rozwiązania i to najprostsze do zastosowania.
Luna i Lulu - nazwa jak zwykle przyszła do mnie nie wiem skąd ? Chyba z kosmosu pełnego idei nieskończonych , cierpliwie czekających na odkrycie.
Postanowiłam bardziej oszczędnie podejść do formy i to jest to i zrobić tylko jeden przeładowany projekt dla porównania, co uczyniłam. Ten prosty przede mną ale nie myślcie , że jest w planach , bo byłoby to nieuczciwe porównanie.
Porównywać trzeba mieć co i ja to sobie ułatwiłam.
Temat: kot.
Same osądźcie , proszę ile czego za dużo bo ja już wiem z czym przesadziłam ale kwestia gustu jest cienką liną więc.... jeśli mogę tak rzec zapraszam do komentarzy , takich osobistych bo jest to dla mnie bardzo ważne.
Dodam tylko , że kiedy miałam już to rzucić nadeszło światełko w tunelu , dosłownie zamajaczyło a później nagle coś się ruszyło ?
Hm........
Był sobie kiedyś Kot Kuchenny Rewolucjonista i porwała go moja sąsiadka :)
dlatego zrobiłam drugiego i z mniejszą ilością bajerów.
Szary miał jeden dzień i kupiła go pewna pani na targach , nawet mu zdjęć nie zrobiłam.
Dlatego powstał drugi ale tamten miał jasną buźkę co przemawiało na jego korzyść a ten mi się w ogóle nie podoba na zdjęciu a w naturze jest fajny.
Trzeci dopiero dzisiaj ma swoją premierę ale dzięki kucykom zmajstrowałam kotka w tym właśnie stylu i chociaż nie wyzbyłam się swoich babskich dodatków jest taki jaki miał być.
Każdy jest inny i pomimo ilości dodatków stwierdzam , że to zestawy kolorów i deseni grają główną rolę :))
Dziękuję za słowa wsparcia. Cieszę się , że nie zrezygnowałam z szycia :-)
Dzięki Wam i to mnie uskrzydla ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz