20160228

PANI DNIA I PANI NOCY



Obudziłem się w nocy , zaledwie w koszuli samej. Nie miałem na sobie ciepłego okrycia jak to przystoi w zimowe wieczory . Dookoła był las a ja w samym sercu jego nie umiałem przypomnieć sobie z jakich powodów się tutaj znalazłem ?
Jak to możliwe , że pamięć zamilkła , jedynie pulsującym bólem głowy przypominając , że jednak istnieję...
Nie wiedziałem kim byłem i skąd krew na moich dłoniach ale jedyne co mnie nie myliło to uczucie przerażenia i pewność , że muszę uciekać , strach jakiś rozdzierał mnie na strzępy.
Tyle myśli nagle przebiegało w nieznanych kierunkach , wszak pustkę tylko spotykały na swej drodze a odpowiedzi nie przychodziły!
Całe nogi obolałe jakby miały setkę lat zmuszone do wytężonego wysiłku zostały.
Twarz moja bez bruzd jeszcze delikatna , choć szorstkie ręce dotykały mego lica sprawdzając czy cały jestem .
Młody być musiałem . Spojrzałem w dół na spodnie w strzępach całe , od uderzeń gałęzi czy od bata może ?
Z tych nazbyt krótkich przemyśleń wyrwały mnie hałasy i przebłyski światła między gałęziami . Ludzie i psy rozwścieczone biegły w moją stronę.
Więc od tego nogi obolałe . To mnie szukają , to moje życie będzie zagrożone ....
Kiedy spróbowałem się podnieść omal nie zemdlałem. Moje oczy zasnuła mgła. Ostatnie , co w niepamięci przyszło mi pamiętać to uczucie , że nie jestem sam a później jakby coś mnie mocno oplatało.....


Coś lub ktoś bardzo szybko ciągnął mnie w drugą stronę ................
Głowa moja jak piłka skakała na reszcie ciała , co jakiś czas naciągając jakiś mięsień bym otworzył oczy. Byłem tak bezwładny jak szmaciana lalka nie panując już zupełnie nad swoim ciałem.
Otwierając oczy już jedną nogą na tym świecie wracała mi świadomość acz powoli jeszcze .
Już nie sunąłem nad ziemią , byłem tu i teraz.
Jasna twarz rozświetliła ciemność. Było w niej coś przerażającego , choć piękna , biła od niej pustka , nic więcej.
Usłyszałem szept , zmęczony bardzo : ,,Jeśli chcesz żyć , chodź ze mną ale nie możesz otworzyć oczu!,, Skinąłem , zbyt oszołomiony by wydobyć chociaż dźwięk z ust .
Właściwie nie była to prośba tylko wywołane z naciskiem stwierdzenie. Jedno moje spojrzenie za siebie i wiedziałem , że mam tylko tę jedną szansę.
Ostatnimi siłami dałem się porwać tej istocie w długiej szarej pelerynie , zimnej i kościstej ale czy mógł mnie spotkać gorszy los od tego , jaki chcieli zgotować mi ludzie ?
Las gęstniał coraz bardziej . Coraz trudniej przeciskaliśmy się między drzewami . Ich gałęzie okręcały się wokół naszych nóg , niczym szpony bestii chcącej nas zatrzymać ...
W pewnym momencie las się skończył. Stało się to nagle , wręcz nienaturalnie , jakby była to granica światów. Kiedy złapałem oddech odwróciłem wzrok w kierunku mojej towarzyszki , ale nikogo nie było. Było więcej niż pewne , że szczęście mnie opuściło , przede mną rozległe przestrzenie wystawiały mnie przed oblicze księżyca .
cdn........
Tymczasem zapraszam na candy z bransoletką w tle TUTAJ :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

HEISHI I SPÓŁKA

20220108 Po krótkiej przerwie wracam do Was z nowymi pomysłami . Po raz kolejny życie mnie zaskoczyło ponieważ przygotowało mi kolejny scena...