to pierwszy kołnierzyk zainspirowany wizytą w parku wulkanów Timanfaya i jest jeszcze nieśmiałą próbą wariacji na temat tego, co tam zobaczyłam. Piękne góry ognia, czerń, przechodząca w czerwień i brązowe refleksy. Można powiedzieć, że wizytę na Marsie mam zaliczoną. Takie właśnie marsowe nastroje chciałam uzyskać poprzez dobór odpowiednich kolorów, zarówno tkaniny, jak również wszystkich błyszczących złotem wypustek i rudo-niebieskich koralików, aby światło pięknie odbijało się od tej niesamowicie efektownej tkaniny użyłam oszczędnie wszelkich dodatków.
Chcesz mieć taki sam? Napisz! e-mail: freemarti@gazeta.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz